24. #Tonieten part 2
Stoimy jak wryci, jak wmurowani w chodnik - no! Można przecież to tak poetycko, gotycko powiedzieć. W rzeczywistości… jakoś stoimy. Mokrzy i nieco zmęczeni.
Stoimy jak wryci, jak wmurowani w chodnik - no! Można przecież to tak poetycko, gotycko powiedzieć. W rzeczywistości… jakoś stoimy. Mokrzy i nieco zmęczeni.
Nie tylko okolica jest nijaka. Wnętrze również. Coś tam brzdąka z głośników, ale nie rozpoznajemy ani jednej nuty, a na nasze nuty jesteśmy nastrojeni...
Tym razem paliwa wystarcza do samiuśkiego centrum. Tutaj ulice są już jasno oświetlone, szerokie i…. pięknie zarzygane oraz zajęte przez tabuny zalegających na chodniku...
Jeśli jesteś na Dzikim Zachodzie lub chcesz wesoło pokowboić...
Nie będziemy ściemniać, że kumple, którzy spotykają się raz na ileś tam lat świetlnych, będą sobie czytali do snu bajki. Odłóżmy takie bajki między...
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie mieli skojarzeń muzycznych. Te liny są jak struny gigantycznego instrumentu, monstrualnej harfy, na której wiatr odgrywa swą melodię.
Jest fajnie, jest ekstra, lepiej niż można było sobie wyobrazić. Dużo lepiej niż w jakimś sztucznie wykreowanym wesołym miasteczku, gdzie wszystko jest bezpieczne, higieniczne...
Poskręcane uliczne jelito jest - co chyba oczywiste - jednokierunkowe. Jak to jelito. My stoimy na dole, na wylocie, bo przyjechaliśmy od dupy strony.
Jesteśmy jak Mister of America w swoim mateczniku. Ulica 'Lombardu' łączy nie tylko naszą przeszłość z teraźniejszością...
I tak oto, bez żadnej mapy lub informacji z przewodnika, czyli na tak zwany rympał, trafiamy na wspaniały punkt widokowy. Praktycznie najlepszy z możliwych.