Monumentalna budowla sakralna z szarych, granitowych bloków nie pasuje do nowoczesnego otoczenia. Wchodzimy do chłodnego wnętrza, tajemniczo rozświetlonego przez wielobarwne witraże z chrześcijańską symboliką.
– A może kiedyś napiszemy książkę?
– Jaką książkę? Pamiętnik z wakacji?
– Nie! Książkę taką, jak nasza muzyka. Jak najlepsze albumy z naszych czasów. Książkę koncepcyjną, którą trzeba przeczytać od deski do deski, a nie urywkami, taką w której coś wynika z czegoś, stanowi nierozerwalną całość. A jednocześnie taką, jak rock progresywny. Długą, zawiłą, z kilkoma przebojami, ale nie stroniącą od wypełniaczy czasu… Niby zwykłych, a jednak niezwykłych.
– Coś jak połączenie Floydów i Marillion?
– W zasadzie to ona już się pisze. Sama. Możemy coś tam zanotować, dokleić jakieś fotki i zrobić podkład muzyczny.
– Nic nie pisze takich książek, jak samo życie. Po prostu samo życie!
Drogi czytelniku, kolejność zdarzeń ma tu znaczenie!
Co to w ogóle jest, do cholery? NIEPRZYPADEK?!
Monumentalna budowla sakralna z szarych, granitowych bloków nie pasuje do nowoczesnego otoczenia. Wchodzimy do chłodnego wnętrza, tajemniczo rozświetlonego przez wielobarwne witraże z chrześcijańską symboliką.
To ma być opowieść o prawdziwej wolności. Nie tej gównianej, codziennej pseudo - na niby, ale takiej prawdziwej, absolutnej - jak w odnalezionym raju, gdzie można powiedzieć i zrobić wszystko. I to wszystko będzie dobre i prawdziwe...
To mógłby być zwykły wieczór, pogrążony w marazmie, tak jak każdy inny wieczór. Taki, gdzie nic nie ma prawa się wydarzyć, bo nigdy nic się nie zdarza. Lepka, nudna magma beznadziejnej stagnacji jest wszechogarniająca. Przyzwyczaiłeś, przyzwyczaiłem się do niej. Udajesz,...
Plany są dla frajerów. A jeśli... jeśli przypadkiem coś się uda? Przypadek! To właściwe słowo-klucz. Oto budujemy teorię nieprzypadkowego przypadku...
Wspinając się na taki szczyt, nigdy nie wpadniesz w dołek! I nie są to jakieś buńczuczne hasła albo niesprawdzone frazesy. Dajemy gwarancję, ze stemplem romantyków muzyki rockowej
A co było naszą siłą sprawczą? Paliwem? Etyliną napędową? Czy były nią marzenia? Czy raczej przypadek?
Słuchaj Mieciu, zjechałeś tę Amerykę wzdłuż i wszerz, gadaj co warto, czego nie warto...
Taka koniunkcja przypadków zdarza się raz na milion lat, a dedykowana specjalnie dla nas - raz na całe życie. Nawet jeśli życie będzie trwało wiecznie.
Ta historia zaczyna się dzisiaj. Czy można w te nadchodzące dni przeżyć życie? Ponownie? Od nowa. Na nowo.
Dlaczego Kanada?
Ona tu jest, jest tu, na skale wystającej z wody w Stanley Park. Jeszcze o tym nie wiemy, bo dziś zatokę pokrywa gęsta mgła, skryła nawet syrenę. Ale to oczywiste, że ją spotkamy. Nieprzypadkiem! Bo to się wszystko łączy.
If you're going to San Francisco... lalala
Wszyscy siedzimy na jakiejś własnej beczce prochu i zaklinamy rzeczywistość by nie pierdolnęła. Jednak nie warto o tym zbyt intensywnie myśleć, bo można dostać raka.
Pier to nabrzeże. Pier... jak zaczyn do konkretnej słownej zaczepki.
To jedyny kontakt w tym wymiarze:
Oldromantic@nieprzypadek.pl oraz twitter.com/nieprzypadek_pl
nie szukaj nas w innych miejscach i mediach