Monumentalna budowla sakralna z szarych, granitowych bloków nie pasuje do nowoczesnego otoczenia. Wchodzimy do chłodnego wnętrza, tajemniczo rozświetlonego przez wielobarwne witraże z chrześcijańską symboliką. Dyskretne fioletowe światło na ścianach, tylko podkreśla atmosferę tajemniczości. A gotycka architektura, nawet w wydaniu neo – gdyż oryginalnego gotyku nigdy tu nie było – zawsze dodaje powagi. Wszystkie miejscówki – w długich, drewnianych ławkach – zostały zajęte. Przede wszystkim przez ciemnowłosych islamistów i zwolenników wolnej Palestyny, eksponujących dumnie czterokolorowe barwy. Tuż przed ołtarzem klęczy mężczyzna. Jakiś inny – stojąc – unosi w górę palce w charakterystycznym geście Victorii. Raczej nie interesuje ich ani wnętrze, ani meritum sprawy. Są wpatrzeni w człowieka na ołtarzu. To Roger Waters. Tak, ten z Pink Floyd. Może słyszeliście…?
A słyszeliście o Dezerterze, Republice, Ultravox, Depeche Mode, Red Box, The Clash, 4AD, E.L.O., Boney M…?
Just on the border of your waking mind,
There lies another time
Where darkness and light are one,
And as you tread the halls of sanity
You feel so glad to be unable to go beyond
I have a message from another time.
(Prologue, E.L.O., sł: Jeff Lynne)
Gdzieś na krawędzi przebudzonej jaźni,
Gdzie czas jest kwestią wyobraźni,
Gdzie ciemność i światło stają się jednością,
Gdy kroczysz w pełni świadomości.
I masz słodkie alibi, że nie przekroczysz granic…
Ja z innego czasu mam dla was wiadomość.