Wystrzeleni z 16-calowej artylerii pancernika mamy całkiem niezły rozstrzał tematów do obgadania. Ale wszystko po kolei. Ponieważ właśnie lądujemy przy szerokiej, słonecznej alei, otoczonej po obu stronach, strzelistymi palmami.
Alternatywna rzeczywistość wciąga jak magnes. Jest o wiele ciekawsza niż otoczenie. Udowodniliśmy już istnienie równoległych światów i tajemniczych kosmicznych energii. Czas więc zagłębić się dalej. Do początków istnienia i tajemnicy stworzenia. Bo oto zbliżamy się do wielkiego odkrycia, które od lat było zaledwie na wyciągnięcie ręki… Naiwnością jest sądzić, że gdzieś występuje prawda obiektywna, jedynie słuszna i uniwersalna. My jednak uwielbiamy takie infantylne myślenie i dalej w nim brniemy.
Jak ocenić, czy coś jest prawdą? Dobra metoda: zachować odstęp, czyli dystans i dać sobie czas. Spojrzeć z innej perspektywy, z innej strony, a być może z innego wymiaru.
Zanurzamy się głębiej, w nasz wyidealizowany świat, konspiracyjną rzeczywistość. Kto nam zabroni? Otwieramy pokolorowaną książeczkę egzystencji, pomalowaną na własne potrzeby – bez oglądania się na wzorce i otoczenie. Odcinamy się od grup interesów, wszelkiej maści proroków, szarlatanów, klik i koterii, które próbują nam wcisnąć ich obrazki: weź, tylko potrzymaj! Nieustannie chcą nam coś wmówić, sprzedać lub choćby dać do testowania…
W świecie, w którym najgorszy fejk – wyssany z palca – potrafi stać się prawdą objawioną, mamy pełną legitymizację, by wprowadzić do obiegu swoją własną wersję wydarzeń. Zwłaszcza, że niczego nie zmyślamy, wszystko dzieje się naprawdę, na wszystko mamy dowody. Nie wymyślamy od nowa koła historii, nie tworzymy teorii kwantowych. Jedynie łączymy proste, ogólnodostępne fakty – lecz nie dla każdego widoczne i widzialne.
Szczególnie, że stajemy przed tabliczką oznaczającą wjazd do fabryki marzeń i snów…