118. #Pomyślmy szeroko. Bardzo szeroko!

– Do tej pory łapaliśmy najbliższe cele, poruszając się żabim skokiem – od punktu do punktu. A może by tak…?
– Coś sugerujesz? Przecież dopiero co zdychaliśmy, a ty szczególnie. 
Cicho! Może by tak wyznaczyć najdalsze, możliwe miejsce na mapie? Wydaje mi się, że dziś przekroczyliśmy punkt krytyczny. Tak, jak w długodystansowym biegu – moment, od którego zmęczenie i wyczerpanie nie jest już hamulcem, a motorem do dalszego wysiłku.
Słoneczko walnęło w czerep i naładowało bateryjkę?
Pytanie… na co nas stać?
Ohoho, jedziesz po egzystencjalnej bandzie? Na co nas stać? Sami tego nie wiemy. Odkryliśmy za to ukryte pokłady mocy.

To może Yellowstone? Odwiedzimy Misia Yogi.
Ha ha ha, nie rozśmieszaj mnie, Hans. Musielibyśmy dokupić jeszcze ze dwa tuziny żetonów życia.
– OK, zatrzymaj się! Po lewej stronie jest spory sklep z mydłem i powidłem. Zobaczymy, czy mają żetony.

…Mieli wiele ciekawych rzeczy, różnych suwenirów, artefaktów i dupereli. Ale kupiliśmy tylko… Nieee, nie to, o czym pewnie myślicie. Nie dziś, no może jeszcze nie teraz, nie o tej godzinie… Kupiliśmy sobie metalowe gwiazdy Szeryfa z Utah Teritory. Na pamiątkę Szeryfa Glovera. Yeah! Ihaaa! Pamiętamy!

– Dobra, umówmy się tak: jutro możemy jechać przez cały dzień, wykręcimy rekordowy etap w Wyścigu Pokoju. Ale jutro. Wszystko Złociutki, lecz nie dzisiaj.
– Teraz zjazd na bazę?
Tak, szukamy pierwszego lepszego noclegu, w najbliższej wiosce i liżemy rany. Regeneracja!
Wyjątkowo się z Tobą zgodzę. 

Nawet za bardzo nie wiemy, jak nazywa się ta wiocha. Przy wyjeździe z drogi prowadzącej do Parku od razu skręcamy w drogę numer 12 – w prawo. Ot, takie nasze stereotypie ruchowe – nie będziemy tego leczyć. Zgodnie z mapą, za chwilę powinny pojawić się jakieś zabudowania. Z prawej strony przelotnie miga szyld informacyjny: Mossy Cave – jakaś jaskinia? Co zapisuje się gdzieś z tyłu głowy. Lecz za chwilę trzeba przejść do analizy kolejnych obrazów. Nawigator mustanga musi skoncentrować się na szyldach, wskazujących łóżka. Tak, ewidentnie potrzebujemy łóżek. To był długi i intensywny dzień. I nadal nie widać końca oraz zachodu słońca.

Tymczasem mijamy jedynie: wielkie, zwinięte rolki skoszonej trawy oraz rozległy i rzęsiście podlewany… cmentarz.
– Takiego odpoczynku jeszcze nie potrzebujemy.
Ale za to widzę sklep spożywczy! Zasady to zasady! Nie można ich łamać! Nie można dezerterować, odstawiać nogi, ani się poddawać. Wszak dzisiaj założyliśmy koszulki klubowe. Ot, taki dzień barwowy.
Tak, trzeba stanąć na wysokości zadania, kultywować tradycje. Bo kto nam miałby zabronić? Nie ma huja we wsi! Stawaj przy sklepie sklepie.

Wiocha się kończy i co? Coś namierzyłeś? Dalej już chyba nic nie będzie…
No i bardzo Cię proszę! Zatrzymaj się za 100 metrów!
To jakiś ośrodek wczasowy? Chyba wypasiony. Nie wiem czy nas tu przyjmą na jedną noc. To nie jest motel. Pamiętasz ile kosztują noclegi przy parkach narodowych?
Fakt, wygląda porządnie. Bungalowy, basen, ognisko, westernowa restauracja z muzyką na żywo… Zobacz jakie widoki z tyłu – to chyba te skalne balkony, na których przed chwilą staliśmy. Tylko, że teraz jesteśmy na dole.
Próba frajer, wchodzimy, bo za nami już kolejni się zatrzymują.

– Dobry wieczór, czy znajdzie się jeden pokój dla zmęczonych podróżnych?
– Na jak długo?
Tylko na jedną noc… no, powiedzmy: na razie. NA RAZIE…. – Może zostawmy sobie furtkę negocjacyjną? W zależności od tego, jak przebiegnie rozmowa.
Na jedną noc? Chwileczkę, poszukam.
Obejrzyj się, kiepsko to wygląda – do recepcji weszły właśnie kolejne osoby, z dwóch samochodów, które podjechały tuż za nami – nasza pozycja słabnie. Pewnie będą chcieli zostać dłużej niż my, więc kobieta z recepcji już może ogłaszać przetarg: kto da więcej.
Panowie, normalnie nie oferujemy tak krótkich pobytów, jesteśmy maksymalnie obłożeni, jest szczyt sezonu, u nas trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem.
Aha, no tak, rozumiemy…
Ale akurat mam jeden, jedyny pokój, bo ktoś się właśnie wcześniej wyprowadził, a następna rodzina przyjeżdża dopiero jutro. Tylko musieliby się Panowie rano wymeldować.
Juchuuuu! A jaka cena?
To wyjątkowa sytuacja, powiedzmy… no… hmmm… Czy 85 dolarów to będzie OK? Taka specjalna oferta.
Juchuuuu!

– Hello, do you still have any rooms available? – Pytają następni.
– Unfortunately, we are fully booked.
– PRZEZNACZENIE!

– Dobra, poleżeliśmy, skontaktowaliśmy się z centralą… A swoją drogą, ciekawe, jak one wyczuwają, że był jakiś przypał? Od razu wiedziała! Aż musiałem selfie wysłać.
– He he he! Aliens mają inne zmysły. Unikaj zdjęć?
Idziemy na kolację… Mają fajną knajpę! W wielkiej, drewnianej stodole. Prawdziwie dzikozachodnią! – Lecz podświadomość już pracuje, wczuwając zagrożenie. Gdyż podświadomość jest lepsza od sztucznej inteligencji, która może i uczy się na błędach, lecz takich zawiłości nie zrozumie… Podświadomość każe zadać sobie pytanie: a co się stanie, jeśli znowu wypatrzy jakieś cholerne, wahadłowe drzwi? Przez całą noc czeka nas głód i zgrzytanie zębów? Przecież na bank będą tu takie drzwi. O co mu chodzi z tymi drzwiami? A już myślałem, żeby sobie takie w domu zainstalować, no ale już by do mnie nie przyjechał? No nic, pójdę pierwszy, odwrócę uwagę, jak w starym szkolnym numerze “O! Zobaczcie! Chleb jest na suficie!”. Tylko, że on pewnie pamięta ten wybieg. Razem go stosowaliśmy. Albo po prostu rzucę się Rejtanem i co ma być to będzie…

– Idziemy! Zobacz, jaki fajny basen! O, zobacz jaki fajny strumyk! O, a tam jaki wóz drabiniasty! Też fajny! O!…
– Uff… A ja się zastanawiałem co zrobimy gdy będą wahadłowe drzwi – przyznajesz się bez pytania, jakby czytając w moich myślach… 

Na szczęście, w stodole są drzwi… od stodoły!
– Uff! Przeznaczenie.

Spis treści