93. #LV Hotelelelelele

Co hotel, to przystanek… Co przystanek to hotel. Same grzeczne, wymuskane adresy, wszystko lśni i błyszczy na cacy. Arcydzieła szalonej architektury, stylu zwanego pararealizmem, z elementami psycho-wizjonerstwa – doprowadzonego do perfekcji. Prawdziwego wzorca gatunku, wręcz ideału! Nie dałoby się stworzyć nic bardziej zwyrodniale perwersyjnego – w bardziej pokurwionej formie, bez jakiejkolwiek treści.

Hotel Luxor: ogromna 110-metrowa i 30-piętrowa piramida, która przez kilka lat była największą i najwyższą budowlą Las Vegas. Jej idealnie gładka, równa powierzchnia, wydaje się czarna i błyszcząca, jak szlachetny onyks. Kamień o ukrytej energii. Lecz wystarczy, że nadejdzie dzień i w świetle ostrego słońca Nevady, ta czerń nabiera brunatnobrązowej poświaty. Zaiste magia! Ale to nie koniec cudów. Bo na wierzchołku piramidy – jej ostro zakończony szpic – jest jasno rozświetlonym źródłem laserowej energii. Bije z niego potężna, pionowa, niezwykle mocna i jasna wiązka światła, która wbija się swym promieniem prosto w niebo. Jest to NAJjaśniejszy reflektor na świecie! He he, znowu NAJ! Widziany nie tylko w całym Las Vegas, ale także z odległych zakątków Nevady, a przy sprzyjających warunkach – również z najwyższych miejsc w Los Angeles, oddalonych o około 450 kilometrów! Nie mówiąc o odległym Universum.
– Wiadomix, wysyłają sygnał do centrali!
– Wiadomix, piramida!

Wejścia do Luxoru pilnuje ogromny, złoty Sfinks. Początkowo wnętrze poświęcone było całkowicie starożytnemu Egiptowi, bo na tym właśnie polegała wizja architekta. No ale później całość odkupił koncern MGM, zaorał środek, wyrównał i przerobił na nowoczesną, to znaczy nijaką modłę. O OZYRYSIE! Ty widzisz i nie grzmisz! 
– A taki był ładny, egipski! – Można rzec, parafrazując klasyka, który co prawda sam do Vegas nie dojechał, tylko najdalej do Chicago, ale życie znał. Jak mało kto!

Luxor sąsiaduje z Excaliburem, kolejnym kolosem z cyklu NAJ. Ten bajkowy, zwieńczony kolorowymi wieżyczkami zamek, z czasów Króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu, był przez chwilę NAJwiększym hotelem na świecie. To w nim, jakiś farciarz, wygrał NAJwiększą na świecie kwotę w jackpota – około 40 milionów baksów.
– Zobacz ten następny! New York-New York. Ten dopiero jest ześwirowany! 

Hotel, swoim wyglądem, odpowiada komiksowym wyobrażeniom o NAJwiększej amerykańskiej metropolii Big Apple i składa się z kilku wielobarwnych drapaczy chmur – scalonych ścianami – w jedną, nieregularną bryłę. Z tego: dwa wysokościowce są najbardziej rozpoznawalne: Budynek Chryslera i Empire State Building. 
– O dziwo – bez przyklejonego do dachu King Konga, a przecież jak się bawić to na całego! Na szczęście architekci nie uwzględnili w projekcie obu wież WTC…
– A propos WTC, wiesz, że byłem na samym dachu? W 1998 roku. 

We wnętrzach hotelu New York-New York odtworzono coś na kształt alejki z dzielnicy Greenwich Village, z secesyjną zabudową, co stanowi część gastronomiczno-handlową. A od frontu wita gości potężna, zielona rzeźba Statuy Wolności – tak jak witała uchodźców zmierzających na Ellis Island. Oryginalna Statua mierzy sobie 46 metrów bez cokołu (czyli 151 stóp), a od podstawy – łącznie 93 metry. Tymczasem replika miała stanowić odwzorowanie jednej trzeciej oryginału, ale nie bardzo to wyglądało na tle budynku i w Vegas zaburzono proporcje postaci – w stosunku do cokołu. Cała replika mierzy więc sobie 150 stóp, czyli niecałe 46 metrów – od podłoża aż do czubka pochodni. Tymczasem w Paryżu, czyli miejscu pochodzenia oryginalnej Statuy, nad brzegiem Sekwany, znajduje się jeszcze mniejsza kopia, bo tylko 11-metrowa.    

Bryłę hotelu New York-New York oplatają – zawieszone w powietrzu na różnych poziomach – tory Rollercoastera. Jego rozpędzone wagoniki przywołują na myśl samoloty, które latały dookoła Manhattanu, podczas próby strącenia wspomnianego King Konga. 
– Czysta abstrakcja!
– I dodatkowo kolejka przenika przez ściany budynku i zasuwa również w środku!
– Miazga! 

Wtem…
– Przypomniałem sobie! Bo właśnie jedzie za nami! Ta lepsza linia nazywa się SDX. 
– Czyli co? Szybka przesiadka? 
– Jak ze 140 na 193! – Ponieważ pierwszy skręcał na Powsin i trzeba było dochodzić, a drugi podjeżdżał pod samą naszą budę w Wilanowie. – Ten SDX zawiezie nas bezpośrednio do celu, a inne linie kończą wcześniej.

SDX jest przegubowcem! Jest jak Ikarus, typ 280. Ech!

30 sekund później…
– A kolejne hotele?   
– Nie będziemy opisywać wszystkich, prawie każdy jest wyjątkowy. Te najbardziej spektakularne konstrukcje powstały całkiem nie tak dawno temu, w ostatniej dekadzie XX wieku. Właścicielem większości z nich są dwie korporacje: MGM i Caesars Entertainment i nawet czasem wymieniają się pomiędzy sobą, odkupując i przerabiając niektóre budynki. Co ciekawe, hotele-kasyna mają swoich wiernych fanów i stałych gości, a niektóre – wręcz nastawiają się na określone grupy konsumenckie, warto więc sprawdzać nie tylko ceny, ale także ów target. 
– A ten po prawej? Wieża Eiffla?
– Tak, zwłaszcza ten miałem na myśli. Warto sprawdzić. To Hotel Paris. Jak wiadomo, Amerykanie mają hopla i kompleks na punkcie Europy, a szczególnie Francja stanowi dla nich afrodyzjak i odzwierciedlenie marzeń. Tutaj zbudowali – w miarę wierną – replikę Wieży Eiffla. Chcieli w oryginalnej skali, ale ze względu na lądujące obok samoloty musieli zmniejszyć budowlę o połowę. Za to dołożyli jeszcze kopię Łuku Triumfalnego i wszystko zespolili fasadą budynków z Placu de la Concorde. Szczególnie w nocy Wieża Eiffla rzuca się w oczy, oświetlona jakby intensywniej, niż paryski oryginał. 

Przegubowiec nie oferuje już takich, panoramicznych widoków, jak piętrus, ponadto porusza się szybciej więc po chwili dojeżdżamy do celu.

Spis treści