97. #Atomowa Nevada

Budynek, jak budynek, dość duży, biurowy, niepozorny. Za to parking rozległy i… pusty! 
– Nikogo nie ma.
– Czarna dupa, czy dziura? 
No bo kto w Vegas rano wstaje?
…Ten sam w nie wpada! 
Otwarte? Otwarte! Masz te bilety?
Ale nikt nie sprawdza. Całkiem pusto. Co robimy?
Jest strzałka. Atomic experience. Idziemy? Może tam jest jakieś życie? Posłuchaj lepiej co grają z głośników… OMD!
Enola Gay, You should have stayed at home yesterday – wygląda na to, że dobrze trafiliśmy.
Co ma być to będzie, idziemy w CIEMNO za głosem ORKIESTRY. Na jej MANEWRACH nigdy się nie zawiedliśmy. Ani w dzień, ani po ciemku.

Wnętrze – jak w zwykłym biurowcu, bezpłciowe, nijakie. Białe ściany, podwieszany sufit. Gdzieniegdzie kilka wyblakłych plakatów, stojaki z ulotkami, których nikt nigdy nie przeczyta. Pachnie lipą i przedszkolną wycinanką.
– Wchodzimy dalej? Skoro już tu jesteśmy…
A po co te tabliczki? Zakaz wnoszenia napojów?
Konkretnie jakich?
No, tego nie wiem, po prostu, napojów… O wczorajszych nie piszą.
Zobacz lepiej toto na plakacie… co to może znaczyć? “Teleportacja kwantowa jest wynikiem stanu splątanego”. 
Nie mam pojęcia, ale już mi się podoba.
A czy tobie język się trochę – ten teges – nie plącze? 
Lepiej spójrz na swoje nogi! Cicho teraz, gęba w kubeł… 
Ej, może już nie dzisiaj?… 
Mówię cisza! Obsługa idzie. Co to za kosmita?
Dzień dobry, nie wiemy czy dobrze trafiliśmy. Chyba chcieliśmy zobaczyć, co tu się wyprawia. O, mamy takie bilety… Jakby co…
Dzień dobry. Czekaliśmy na Panów, zaraz zaczynamy – zdanie z ust jegomościa, ubranego w szczelny, laboratoryjny kombinezon, brzmi dość oficjalnie i zaskakująco poważnie.  
Yyyyyy?
Z tego co Panowie napisali, interesujecie się wielowymiarowością alternatywną…
Eeeeee? Pan nas zna?
Ty coś pisałeś?
O, proszę, tutaj, w ankiecie, Mr. Dzzzz… Sorry, Mr. Dżek-siaj-ju and Mr…
No widzę przecież, rzeczywiście, znajomy podpis…
Dobrze, już dobrze, niech Pan tyle nie mówi bo kolegę głowa boli… – Słuchaj, a wczoraj ten gościu, co Ciebie zaczepiał przed sklepem, to co on chciał? Gadałeś z nim dłuższą chwilę.
Nie pamiętam. Przecież cały czas nas ktoś zaczepiał i nie tylko faceci.
Ale konkretnie wtedy, gdy odmówili nam sprzedaży!?… 
Nie wiem, musiałem chyba coś podpisać, że jestem pełnoletni albo coś, o Ciebie też pytał.
Też więc podpisałeś?
No przecież się umawialiśmy, że cokolwiek się stanie, to mamy wzajemnie pełną zgodę i autoryzację.
OK. I sprzedał?
Chyba nawet dał nam za darmo.
Tylko dlatego, że podpisałeś?!
A co za różnica?! Grunt, że było wesoło.

– Panowie, czy możemy kontynuować? Patrząc na formularz, również na pozostałe pytania padły odpowiedzi pozytywne. Wszędzie YES! Powiem szczerze, że to się rzadko zdarza…
– A jakie to były pytania?
Zwykłe, standardowe pytania, przypomnę, że my staramy się dopasować ofertę do oczekiwań naszych gości, jesteśmy częścią instytutu badawczego. Widzę, że lubią Panowie metamorfozę stylów, przełomy w narracji, gonitwę myśli, szybkie zwroty akcji, nawet zaznaczyliście YES dla aberracji świadomości… 
Co on bredzi?
Pardon?
Przepraszam, kolega mówił po polsku, że głowa go boli.
Dodatkowo zaznaczyli Panowie zgodę na testy oddziaływania fal grawitacyjnych. Nawet TAK – że możemy skorzystać z pluralizmu technologii i dywersyfikacji metod poznawczych. Widzę, że również jest YES przy pełnej dyspozycyjności, braku uczuleń i nudności.
Tak, to się zgadza. On jest znany z tego, że jeszcze nigdy… Nooo, że można go spokojnie zapraszać. Nie nabrudzi…
Wyśmienicie, wręcz idealnie!
Widzi Pan? Takich jak my to już nie robią!
Nie rozumiem…
No! że jesteśmy nie-do-za-je-ba-nia.
Daj spokój, on nie zrozumie.
Źle zaakcentowałem? Niedo-za-…?
Hmmmm, well well well, Panowie pozwolą, przygotowaliśmy tu mały poczęstunek, proszę wypić…
O, jakie ładne menzurki, zupełnie jak na lekcji u psora Osiaka.
Coś mi tu śmierdzi… Dlaczego to jest pomarańczowe? My preferujemy złote, ewentualnie białe, w sensie bezbarwne.
Nieeeeeeno! Niuchnij, całkiem ładnie pachnie… Nawet bardzo znajomo!
Panowie, proszę się nie ociągać i nie obawiać, ten napój na pewno nie zaszkodzi, a sądzę, że w aktualnej sytuacji – nawet pomoże. To nasza własna receptura, całkowicie bezpieczna. Bazuje na mutacji elementu 115, a dokładniej izotopu Moscovium i soku z meksykańskich…
Kaktusów? Dawaj Pan szybko…. Och jaka ulga! 
Ja też! Cheers! 
Ale jakiego Izotopu… do licha?
Został odkryty całkiem niedawno, we współpracy z naszymi rosyjskimi kolegami. Proszę się tak nie dziwić! Przecież od dawna współpracujemy, od kiedy żelazna kurtyna opadła! My też próbowaliśmy samodzielnie go wyizolować. Przez wiele lat. Prowadziliśmy badania, nawet niedaleko stąd… W laboratorium S-4, ale to przecież nic Panom nie powie. Zresztą, nie chcę zanudzać, a czas nas nagli…  
Hej, ale to nie był Nowiczok? – Jak gdyby – pytanie zadane post factum – cokolwiek wniosło lub mogło zmienić. Mleko się wylało, menzurki są puste. O ILE TO BYŁO MLEKO.

Zapraszamy, proszę zająć miejsca. W tej sali. Pokaz potrwa 15 minut, proszę założyć ciemne okulary i nie wnosić napojów… – stanowczo stwierdza zuniformizowany jegomość w formalnym uniformie. Nie wygląda na żartownisia. Wygląda na naukowca. Zazwyczaj wiedza nie idzie w parze z poczuciem humoru.
Ale…
Zamknij się wreszcie!
Nie ma nudy! I o to chodziło!

Przechodzimy przez grube, pancerne drzwi, które zamykają się za nami z  niewiarygodnym wręcz – jak na ich ciężar – lekkim i miękkim klaśnięciem. Wnętrze sali jest dość chłodne. Surowe i  minimalistyczne. Na środku jedynie rząd prostych siedzeń…
Rząd poskąpił im kasy?

Na szarych, nieotynkowanych, betonowych ścianach jakieś kable, instalacje i obrotowe koguty, w dwóch kolorach świateł: niebieskim i czerwonym.
– Jak na tej niebieskiej suce, na Sadybie!
He, he… Kto w nią wtedy rzucił?
Może Leśny?
Nie! Jego dorwali za niewinność. Pałowanie i nocleg w komisariacie na Okrężnej gratis.

Spis treści