Podchodzimy bliżej. Powoli wyodrębniają się pojedyncze lub połączone kształty. Ciemna ludzka materia zaczyna swój zombieski taniec. Ci, którzy stoją w grupach – po kilka, a nawet kilkadziesiąt postaci – mocno i spontanicznie gestykulują, może rapują do niesłyszalnej dla nas muzyki? Z pewnością nadają na innych falach, zaprogramowani na inne częstotliwości. Dzięki temu jesteśmy dla nich niewidzialni. Rozglądamy się dookoła siebie. Tylko my wyglądamy tu inaczej. Wyróżniamy się. Nie jesteśmy ciemni, if you know what we mean.
Pojedyncze kształty zachowują się bardzo różnie. Jedne stoją i patrzą w dal nieobecnym wzrokiem, podpierają słupy latarni, ściany budynków, gromadzą się wokół kiosków. Ale mijamy też inne, osobnicze przypadki. Ciemny kształt przed nami wyraźnie świruje, włącza agresora i idzie na zwarcie z otoczeniem. Przewraca kosze na śmieci, nie czując bólu uderza w wystawy, kopie w wiaty przystanków, przy czym wpada w drgawki i wydaje chrapliwe dźwięki.
Sporo postaci nie jest aż tak ekspresyjna – to gatunek już nieżywych-żywych trupów. Zalegają spokojnie i bez ruchu wzdłuż chodników. Niektórzy przytuleni do ścian budunków, owinięci szmatami albo nakryci gazetą lub folią, inni zastygli w niemej, dramatycznej pozie całkiem na środku trotuaru. Coś musiało ich zaskoczyć. Jakiś sygnał – nagle odcinający prąd. Ale nawet wśród nich zauważamy hierarchię, bo gdzieniegdzie na ulicy pojawiają się foliowe namioty, nie wszyscy więc idą na żywioł. Zasada autentyzmu versus koniunkturalizm?
Wzmagamy czujność, bo czujemy na sobie przenikliwe, świdrujące działanie skanerów. Nie wszystkie ciemne postacie zmieniły się już w żywe trupy. Niektóre stoją w mrocznych zakątkach i prześwietlają otoczenie. Ich wzrok jest baczny i kontaktowy. Badawczy i szukający reakcji. Lepiej nie wchodzić w interakcję.
– Czy my naprawdę tędy halsowaliśmy? NIECAŁE DWA LATA TEMU?
– Strach się bać. Trochę się zmieniło, wyraźnie nadchodzi nowy ład. Huxleyowski, lepszy, wspanialszy. Nowa poprawność, nowe barwy.
– Ja chcę do Rezerwatu! Uciekliśmy z Rezerwatu, Rezerwat nas dogonił. Zaopiekuj się mną!
– Nie poddawaj się. Każda rewolucja po jakimś czasie zjada własne dzieci. SMACZNEGO!
Podobno w przyszłości te dwa światy – piękny i kolorowy oraz ten ciemny, nocny zamienią się miejscami. Podobno wystarczy iskra zapalna. Nie trzeba być socjologiem, by to dostrzec. Podobno tak się może wydarzyć.