138. #Austin

Ruszyliśmy z kopyta. Ale po pewnym czasie trochę już nas nuży ta płaska, monotonna równia. Nieeee! Nie chodzi o to, że nie jest wspaniała, dzikozachodnia. Pewnie za rok będziemy za nią tęsknić i marzyć o jej bezkresnych stepach. O tym/tych horyzontach bez granic. O tym co jest za jego/ich linią. Tego horyzontu. Tych horyzontów. Ale teraz… teraz jesteśmy tu i teraz – i patrzymy tylko z tej naszej płaskiej, przyziemnej perspektywy: 

  • po pierwsze: mamy jej pod dostatkiem, 
  • po drugie: sięgaliśmy już znacznie wyżej, 
  • a po trzecie: z wysoka byłoby widać jeszcze więcej… bezkresnych stepów! 

Dlatego pełni nadziei i na pełnym gazie gnamy do wzniesień, które wyłoniły się przed nami. Z głośników leci Sisters Of Mercy i Sisterhood: rytmiczne, długie mantry elektronicznego rocka współgrają idealnie z długimi dystansami. Możesz ułożyć sobie sto różnych playlist, ale jeśli któraś wpasuje się do okoliczności przyrody, wskoczy jak igła gramofonu, która trafia na właściwy rowek – to już się kręci. Gra!  

Mniej więcej godzinę później wspinamy się na te górki, już nie takie wysokie ani nie ośnieżone, jak przed Ely, ale jednak – zapewniają jakieś urozmaicenie oraz…
– Dawaj, rura! Ciśniemy z góry!
– Gazu!
Jakaś wioska się zbliża!
Znowu wioska? Co godzinę coś? To ma być samotna droga? Popierdółka jakaś! 
Ale jaka fajna! Zwolnij na chwilę, szrot samochodowy przed nami, oblukamy okazy
Hamuj! Suszarka!
He he he, szrot nas uratował! Stare graty nas uratowały…
Nieprzypadek! Nie pierwszy raz!
Ale się ustawili, bezpośrednio pod zjazdem z górki.
Chłopcy radarowcy, za zakrętem stali!
Tak, to był hit PeeReLu! Rosiewicz rządził!
Skoro zaoszczędziliśmy, stać nas na knajpę, stajemy! Ciekawa buda.

Po chwili widzimy, jak inni – rozpędzeni z górki – frajerzy, wpadają w sidła suszarki. Opłaca się gapić na szroty i lumpeksy! W Austin jest tego sporo, co krok mijamy kolejny budynek ze starociami – trudno zrozumieć, jak można zapłacić tu mandat za nadmierną szybkość?

Spis treści