131. #Kabina Statku Powietrznego US AirForce, przygotowania do startu.

Kabina to ciasny kwadrat. Na oko: po cztery kroki w każdą stronę. Kiedyś mówiło się 4 kroki od sroki. Ściany ma z dykty, miejscami spleśniałej, albo pokrytej wieloma warstwami olejnej farby, która utworzyła purchle i zacieki. Pod ścianami, na syfiastej podłodze, leżą dwa wąskie, obite plastikiem, materace. Miejsca dla lotników. Krzeseł, taboretów lub stolika nie ma. Widział ktoś kiedyś stolik w kabinie samolotu bojowego? NIE! Czyli wszystko się zgadza. Z frontowej ściany wystaje wielka skrzynia silnika myśliwca. To potężna maszyna ze śmigłem. Włączamy – warczy jak cholera, śmigło się obraca. OK, czyli działa. Na razie wyłączamy, by nie ogłuchnąć. Nad silnikiem – tak jak w każdym kokpicie myśliwca – znajduje się okno. Na razie zasłonięte szarą szmatą na kiju. Rozumiemy, że to tymczasowe zaciemnienie – typowe w czasach wojny – służy temu, by nie zdradzić naszej pozycji. ZNAMY TE ZASADY. 

Na szczęście w kabinie jest światło. A może na nieszczęście? Nikt dawno tym myśliwcem nie latał, ponieważ po kabinie lata mnóstwo nieproszonych gości. Po ścianach, suficie i w powietrzu.

– Ja zaczynam polowanie, a Ty przygotuj catering.
– Będzie cacy, jak w Business Class.
Zobacze co na dworze…
Ej, drzwi! Ku…

Na dworze jest tak ciemno, jak na wojnie. Nie zdążyliśmy z rozpoznaniem najbliższego otoczenia. One zdążyły – dookoła latają ich całe masy. Po dźwięku można rozpoznać, że to De Havilland Mosquito – przynajmniej ze trzy eskadry. To oznacza, że nam – dzisiaj – przypadnie rola Messerschmitta. Jak wojna to wojna. 

W tym cholernym zaciemnieniu nie wiadomo, czy i gdzie znajdują się jakieś latryny. 
– Przygotuję toaletę kabinową, mamy kanister po wodzie. Obetnę górę.
OK, to teraz ja sobie postrzelam! – lecąc na akcję, każde pokładowe działko należy wcześniej przetestować, czyli przestrzelać, aby nie zawiodło podczas bitwy. – Dawaj te moskity!
Ognia! He he he, zajebałeś!
– Dostał chyba?

Wielofunkcyjna, kabinowa walizka służy obecnie jako stół i barek. Na kabinowym wyświetlaczu lecą sobie dalsze przygody Redaktora Maja ścigającego Organizację Wu. Twórcy serialu całkiem odlecieli, co wprawia nas w doskonały, odlotowy wręcz nastrój. Ale dosyć już tych przygotowań. Najwyższy czas na naszą akcję!

– Akcja! – pada komenda z reżyserki…

– Ready for take off?
Może jeszcze nadmuchamy nasz materac? Te tutaj nie budzą zaufania.

Spis treści