Wracamy na Stegny. Nie tak dawno temu, wiele lat po wyprowadzce z osiedla. Blok stoi nienaruszony. Tak jak Hickman Bridge. Obok trzepak i warzywniak. Wchodzimy do środka po oranżadę. Wcześniej załatwiliśmy zaopatrzenie na specjalistycznym dziale osiedlowego spożywczaka, kupując napój porzeczkowy – podobny w smaku do tamtego, znalezionego w piwnicy – KIEDYŚ. Włóczymy się niespiesznie, zaglądając w znajome KIEDYŚ okna: Janeja, Kozła, Pardeja, Mariura, a w końcu mojej żony i moje. Dziekciu przyjechał na chwilę. Warzywniak się zmienił – TERAZ jest nowoczesny. KIEDYŚ był paździerzową budą. W środku stoi młodzież. Rozbawiona, tak jak my – KIEDYŚ. Odwracają się do nas. Jest wśród nich Demon – taki jak KIEDYŚ. Dziekciu – jest taki jak TERAZ – rażony piorunem.
– A kysz!
– Czary!
– No, przynajmniej mamy bekę!
Idziemy na plac zabaw. Nie jest już taki, jak KIEDYŚ. Nie ma drewnianego domku, w którym KIEDYŚ obalaliśmy porzeczkowy napój z piwnicy. TERAZ są ławeczki i nie musimy się ukrywać. Siadamy. Na łące, na której KIEDYŚ rosły chwasty, TERAZ błyszczy się wielki staw. TERAZ zachodzi słońce – dokładnie tak samo jak KIEDYŚ ale również jak PÓŹNIEJ. Wtem, z powierzchni stawu, strzelają w górę fontanny…
– O kurwa!
– Jak w Las Vegas! – KIEDYŚ i PÓŹNIEJ.
A TERAZ, w rytm pluskającej wody, posłuchajcie sobie muzyki. Słuchaliśmy jej KIEDYŚ i będziemy słuchać PÓŹNIEJ… Tymczasem trochę już się zakręciliśmy i musimy głęboko odetchnąć.
Właściwie nic nie stało się, mała śmieszna rzecz,
Moje ja, najbliższe mi,
Niejasne coś, co w każdym tkwi,
Z lat, gdy słowo „przyjaźń” miało jeszcze treść i sens.
Kiedy miłość była prostym drgieniem serc,
Tamto moje ja w jeden zwykły dzień,
Jak najgłupsza rzecz zginęło mi gdzieś.
Tamto moje ja w jeden zwykły dzień,
Opuściło mnie.
Za oknami wciąż na pozór ten sam świat
I tylko mnie troszeczkę mniej.
Coś odeszło, coś, co waży mniej niż gram,
A jednak się nie stało lżej.
Żegnaj, stary cieniu, co poszedłeś spać,
Witaj, nowa twarzy nauczona grać,
Póki o tym wiem, póki wiedzieć chcę,
Niech Ci przyjrzę się, czy dobrze Cię znam,
Póki o tym wiem, póki wiedzieć chcę,
Niech Ci przyjrzę się, czy dobrze Cię znam.
(Requiem dla samej siebie, 2 PLUS 1, sł. Andrzej Mogielnicki)