> nie byłoby samochodowego wygłupu z Colorado
> nie dowiedzielibyśmy się o Needles…
Needles to kolejna dziura, przyczepiona z jednej strony do Route 66, a z drugiej – do rzeki Colorado. W takim Needles nie ma chyba nic ciekawego.
– A w ogóle co to za dziwna nazwa?
– Needles to igły. Jakie do cholery igły?
– Grunt, że jest plaża.
– I jaki fajny piaseczek.
– Bierzemy materac, to znaczy nasze łóżko. Walniemy się na plaży.
Tym razem, aby już się nie wracać do samochodu, od razu zakładamy buty. Intuicja? Przypadek? Hmmmmm….
Kąpiel przy piaszczystej plaży to zupełnie inna jakość niż na tamtych kamieniach, można spokojnie popływać, bo rzeka ma ponad 120 m szerokości. Środkowym pasem zasuwają spore motorówki i kolesie na jet-ski. My – co najwyżej – możemy posurfować na naszym dmuchanym łóżku. I nawet w głowie świta już taki pomysł… I przez głowę, z wypalonym wcześniej mózgiem, przelatują cienie ewentualnych konsekwencji: materaca niesionego silnym prądem gdzieś w kierunku Oceanu…
– Wstawaj z wyra, idę na nim popływać! – Dziekciu już zdążył zalegnąć w cieniu, pod jedynym drzewkiem. Jednym, jedynym na całej plaży – w Needles. No właśnie. W Igłach.
– Ej, powietrze schodzi!
– Kurcze może zatyczka z wentyla wypadła?
– Nie, to nie to.
– Może przy wyjmowaniu z samochodu gdzieś się przedziurawił?
– Nie, to nie to. Odwróć go na drugą stronę.
– O kurwa! Igły!
– I wszystko jasne.
– Pokaż buty…
– Ja pierdzielę, to samo!
– W moich też!
– Wyobraź sobie chodzenie na bosaka!
– Czyli: gdyby nie poprzednia kąpiel na kamieniach i nauczka zakładania butów… teraz szukalibyśmy lekarza?
Pod warstwą pięknego, żółciutkiego, plażowego piaseczku w Needles kryją się – ostre jak igły – needles. Needles – ostre jak igły. Po prostu zdradliwe szpikulce. Tysiące albo miliony szpikulców. Każda z igieł ma około centymetra długości, każda jest gruba jak szewska igła, a co gorsza, nie występuje pojedynczo, tylko tworzy iglaste kolczatki, takie – jak rozrzucane na drogach – w celu zatrzymania pojazdu – w amerykańskich filmach gangsterskich. Czyli: małe, zdradliwe i niebezpieczne iglaste jeżyki, ze sterczącymi na wszystkie strony kolcami. Nie sposób się nie nadziać – jeżyki czekają na klienta, niezależnie od swojego ułożenia. W tym wypadku – na nas.
Wchodząc na piasek kompletnie nic nie widać – żadnego niebezpieczeństwa. Podstęp kryje się tuż pod powierzchnią. Wystarczy oprzeć na piasku ciężar stopy lub usiąść na materacu, by cała kolekcja jeżyków wbiła się w materiał, nawet w grubą gumę podeszwy buta.
– Na dodatek nie da się ich wyciągnąć!
I rzeczywiście, sucholce wbijają się tak skutecznie, że w żaden sposób nie można ich wyjąć. Można je tylko obciąć scyzorykiem, na równi z powierzchnią podeszwy. Zyskujemy darmowe pamiątki z Needles – zatopione na zawsze w butach. Tymczasem materac po chwili wygląda jak zwiędła, zużyta guma i ląduje na śmietniku.
– Co teraz? Jaki kolejny cel podróży?
– Proponuję bar!
– Bar jest zawsze słuszną koncepcją – Zwłaszcza, że leży przy samej plaży. Ma duże okna, być może ktoś obserwował stamtąd nasze przygody z igłami i materacem. CIEKAWE KTO.