Kabina to ciasny kwadrat. Na oko: po cztery kroki w każdą stronę. Kiedyś mówiło się 4 kroki od sroki. Ściany ma z dykty, miejscami spleśniałej, albo pokrytej wieloma warstwami olejnej farby, która utworzyła purchle i zacieki. Pod ścianami, na syfiastej podłodze, leżą dwa wąskie, obite plastikiem, materace. Miejsca dla lotników. Krzeseł, taboretów lub stolika nie ma. Widział ktoś kiedyś stolik w kabinie samolotu bojowego? NIE! Czyli wszystko się zgadza. Z frontowej ściany wystaje wielka skrzynia silnika myśliwca. To potężna maszyna ze śmigłem. Włączamy – warczy jak cholera, śmigło się obraca. OK, czyli działa. Na razie wyłączamy, by nie ogłuchnąć. Nad silnikiem – tak jak w każdym kokpicie myśliwca – znajduje się okno. Na razie zasłonięte szarą szmatą na kiju. Rozumiemy, że to tymczasowe zaciemnienie – typowe w czasach wojny – służy temu, by nie zdradzić naszej pozycji. ZNAMY TE ZASADY.
Na szczęście w kabinie jest światło. A może na nieszczęście? Nikt dawno tym myśliwcem nie latał, ponieważ po kabinie lata mnóstwo nieproszonych gości. Po ścianach, suficie i w powietrzu.
– Ja zaczynam polowanie, a Ty przygotuj catering.
– Będzie cacy, jak w Business Class.
– Zobacze co na dworze…
– Ej, drzwi! Ku…
Na dworze jest tak ciemno, jak na wojnie. Nie zdążyliśmy z rozpoznaniem najbliższego otoczenia. One zdążyły – dookoła latają ich całe masy. Po dźwięku można rozpoznać, że to De Havilland Mosquito – przynajmniej ze trzy eskadry. To oznacza, że nam – dzisiaj – przypadnie rola Messerschmitta. Jak wojna to wojna.
W tym cholernym zaciemnieniu nie wiadomo, czy i gdzie znajdują się jakieś latryny.
– Przygotuję toaletę kabinową, mamy kanister po wodzie. Obetnę górę.
– OK, to teraz ja sobie postrzelam! – lecąc na akcję, każde pokładowe działko należy wcześniej przetestować, czyli przestrzelać, aby nie zawiodło podczas bitwy. – Dawaj te moskity!
– Ognia! He he he, zajebałeś!
– Dostał chyba?
Wielofunkcyjna, kabinowa walizka służy obecnie jako stół i barek. Na kabinowym wyświetlaczu lecą sobie dalsze przygody Redaktora Maja ścigającego Organizację Wu. Twórcy serialu całkiem odlecieli, co wprawia nas w doskonały, odlotowy wręcz nastrój. Ale dosyć już tych przygotowań. Najwyższy czas na naszą akcję!
– Akcja! – pada komenda z reżyserki…
– Ready for take off?
– Może jeszcze nadmuchamy nasz materac? Te tutaj nie budzą zaufania.